Z psychodelikami przyjaźń rozpocząłem kilka lat temu ale dopiero 2 lata temu miałem okazję wyruszyć w bardzo daleką podróż z golden teacherami. Chętnie opiszę co tam zaszło bo….działo się i dużo się pozmieniało od tamtej pory.
Z kolegą postanowiliśmy wyjechać pod domek na 2 dni. Jako że już nie miałem ochotę na rozrywkę a czułem, że chce i potrzebuje głębokiego wejścia do wewnątrz. W sumie na głowę weszło tak z 8g suszonych grzybów psylocybinowych, co hehe no wiadomo. Więc po kolei…
Po spożyciu w smacznym miksie z napojem mango wybraliśmy się na krótki spacer, a aura na około była taka:
Tak gdzieś po 45 minutach stwierdziliśmy że wracamy bo klimat zaczął się robić taki że nie byliśmy pewni czy poruszamy się my, czy czas, czy miejsce. Generalnie byliśmy jak osoby na kanapie obserwujący wyświetlający się film. Po powrocie do domu każdy udał się do swojego pokoju. Po leżakowaniu po jakimś czasie zaczęło mnie rozpuszczać emocjonalnie. Duchowo wpadałem jakby w miękką poduszkę gdzie jej głębokość nie miała końca. Na końcu tego znalazłem się, hmmm, jakby w wielkim pomieszczeniu. Ale wszystko tam było dziwne, tzn. były tam jakieś artefakty, lub, hmm światła coś czego nigdy nie widziałem. Myślę że podobnie by zareagował człowiek z epoki kamienia łupanego jakby się go wpuściło do współczesnej serwerowni. Pojawiła się postać i od razu poczułem miłość która mnie ogarnęła. Ale najpiękniejsze były jej pierwsze słowa: „Tak długo na Ciebie czekaliśmy! W końcu jesteś przyjacielu”. Te zdanie było wypełnione miłością i taką troską, że kompletnie się rozpuściłem”. Następnie padło pytanie “Co jest ci potrzebne przyjacielu?”. Ja już kompletnie zmieszany najpierw powiedziałem jakieś prywatne sprawy ale też stwierdziłem że poproszę o coś kompletnie abstrakcyjnego. Coś czego na pewno nie mam, nie umiem, a bardzo bym chciał. Więc mówię do tej postaci: “Chciałbym malować”. Na co ona: “Proszę bardzo damy Ci wiedzę oraz to o co prosisz”. No i wtedy zaczęło się dziać. Na głowie czułem jakby ktoś dotykał mnie palcami, wręcz stukał. Pamiętam że wstałem na chwilę i przed sobą zobaczyłem jakby, hmm, dziesiątki małych okienek. Z każdego okienka wylatywał strumień światła. W każdym tym świetle natomiast były jakby kolejne zakodowane kanały w każdym tym kanale skompresowane informacje. I to wszystko było jakby przesyłane do mnie. Byłem w stanie wejść w każdy strumień i oglądać jakieś sytuacje, historię. Nie znane mi pisma, tj języki. Ten stan trwał tak z godzinę pomyślałem sobie “Kurczę, to takie bardzo techniczne jakby, a co z tą duchowością?”
Pożyłem się na nowo, patrząc na okno, i wtedy… Dźwięk na około zaczął dochodzić do mnie wolniej, coraz wolniej… Tak wolno, że stał się jakby uderzeniem basu, booom, booom, booooom. W końcu patrząc na okno to co widziałem zamieniło się w stop-klatkę, a ta klatka …wyjechała poza kadr. W tym momencie wiedziałem.
No… umieram.
Umarłem.
Koniec.
Jednocześnie przyjąłem to bez lęku. Pojawiłem się jako niebyt. W olbrzymiej przestrzeni usłyszałem pytanie: “Gdzie chcesz się udać przyjacielu?”. Zrozumiałem, że chodziło nie o miejsca, ale o osoby. Więc wymieniłem osobę i zostałem zabrany do tej osoby w taki sposób że mogłem przeniknąć jej emocje, jej lęk, jej samotność. Wiedziałem dlaczego jest tak, a nie inaczej.
Widziałem jakby jej dusze, proszącą, będącą zamkniętą w ciele i umyśle, który z racji, że nie doświadczył przebudzenia sprawia, że ta osoba jest taka a nie inna. W sumie to podróżowanie trwało około 2 godziny. Na koniec usłyszałem abym spojrzał w prawo. Skierowałem tam głowę i nagle usłyszałem: „nie tak głuptasku”. “Głuptasku??? Haha”, pomyślałem, bo to tak jakby to mówiła mama czy ktoś, haha.
Zrozumiałem że mam wewnętrznie spojrzeć w prawo. Zobaczylem nieznane mi źrodlo światła, niczym kryształ, ciężko to opisać. Całe to światło padało na mnie i otulało.
I taki to trip raport 🙂 A co sie zmieniło? Bo chyba to najważniejsze…
Oczywiście po najpiękniejszym doświadczeniu powiedziałem sobie SPRAWDZAM! Będąc osobą która nie potrafi namalować kwiatka, kupiłem sztalugę, farby, płótno, i postanowiłem, że no co, maluje… I haha:
Dla mnie to było najlepszym potwierdzeniem. A co dalej…
Jestem promotorem i opiekunem, powiedzmy, wprowadzam ludzi w ten świat. Czasem wyjeżdżam pod domek, mówię co i jak, i zapraszam do wspólnego doświadczenia. Mam ludzi na myśli koło siebie którzy wyszli z lęków, depresji, itp. Rodzinę całą mikrodawkuje, zajęło mi to trochę czasu aby przekonać, ale sami odczuwają efekty, więc nie mają już obaw 🙂
A z tą osobą po 🍄 ciekawostka.
Bo miałem wrażenie że rozmawiam ze sobą, ale, że ja tam jestem z bardzo dalekiej przyszłości. Jakby z kimś kto już wszystko widział i wiedział gdzie mam, i co mam zrobić. Z całą pewnością jestem teraz znacznie bardziej spokojniejszym człowiekiem. Nie trigerują mnie żadne rzeczy. Zacząłem codzienną praktykę Jogi. Czytam zupełnie inne książki: Alan Watts, Carl Jung, itd.
I bardzo synchronizuje się z tym co głosił Ram Dass.
(nadesłał: Raf @astral_trips (instagram) – 6 Październik 2023)